» Blog » Księżyc w nowiu
13-01-2011 22:25

Księżyc w nowiu

W działach: Film | Odsłony: 17

Księżyc w nowiu
Saga „Zmierzch” odniosła na rynku światowym gigantyczny sukces. Z tego względu ekranizacja tej opowieści była jedynie kwestią czasu. Pierwsza odsłona przyniosła wielki sukces kasowy i ściągnęła do kin tłumy, zarówno młodych ludzi, jak i wielbicieli książki w różnym wieku. Nie ma co się temu dziwić. Tematyka na czasie, a ponadto „Zmierzch” był świetny od strony technicznej. Teraz przyszła kolej na drugi tom sagi, no i niestety mamy problem. Czar pierwszej części prysł.

Akcja filmu rozgrywa się bezpośrednio po zakończeniu pierwszej części. Edward (Robert Pattinson) i Bella (Kristen Stewart) są ze sobą, jednak ich związek zostaje wystawiony na ciężką próbę, gdyż oboje symbolizują dwa odmienne światy. Gdy podczas urodzin Bell dochodzi do wypadku, Edward postanawia, że muszą się rozstać, aby mógł ją w ten sposób ochronić. Dziewczyna popada w depresję, nie mogąc się pozbierać po stracie ukochanego. Tę sytuację postanawia wykorzystać nieco młodszy od niej, jednak zakochany po uszy, Jacob (Taylor Lautner). Bell u boku starego przyjaciela zaczyna powoli odżywać, jednak, jak się szybko okazuje, on również, skrywa mroczne tajemnice. Wkrótce Bell stanie oko w oko z nowym zagrożeniem.

Jak widać, fabuła filmu dość dobrze odzwierciedla scenariusz książki. I właśnie z tym związany jest pierwszy, tragiczny w skutkach, zgrzyt. Postać Belli. Z całym szacunkiem do aktorki, ale wypadła ona w tej roli naprawdę słabo. Jednak trzeba przyznać, że scenariusz też nie dawał jej zbytniego pola do popisu, gdyż Bella, tak naprawdę, snuje się po ekranie, powtarza w kółko te same sceny czy kwestie, a melancholijne monologi są dla widza doskonałym lekarstwem na bezsenność. Co gorsza, niemal trzy czwarte filmu to właśnie owo zawodzenie Bell nad złamanym sercem i utraconym Edwardem. Dziewczyna niby próbuje uprawiać niebezpieczne sporty, aby ujrzeć ducha ukochanego, ale wygląda to tak nieudolnie, że widz ziewa i patrzy na zegarek. Akcja dopiero zaczyna się rozkręcać w końcówce filmu, gdy mamy do czynienia z rodziną Volturi. Wtedy wreszcie mamy nie tylko dynamikę, ale, co ważniejsze, bardzo ciekawe dialogi. Reszta aktorów też, co prawda, nie grzeszy wybitną grą aktorską, ale z pewnością wypada lepiej niż postać Stewart.

Tym, co wzbudziło mój zachwyt w pierwszej odsłonie sagi „Zmierzch”, była muzyka. Niestety i na tym polu w drugiej części mamy przysłowiową plamę. Co prawda, ścieżka dźwiękowa jest porządna, jednak tym razem kompletnie nie porywa. Brak mi w niej tego wydźwięku, majestatu, po prostu tego „czegoś”, co powodowało, że zostawała na długo w pamięci. Tutaj mamy jedynie porządne tło muzyczne. Na szczęście zdjęcia i montaż dalej trzymają fason. Nadal mamy do czynienia z bajecznymi plenerami Alaski czy świetnie zrobionymi ujęciami wnętrz. Co prawda, brakowało mi trochę wirowania kamery ponad lasami, jednak wynikało to bardziej z fabuły niż lenistwa twórców. Efekty komputerowe, szczególnie potężne wilki, są również wykonane pieczołowicie. Co ciekawe, o wiele lepiej,, w stosunku do pierwszej części, wypadła charakteryzacja. Uwagę widza przykuwają zwłaszcza oczy wampirów. Coś pięknego. Szkoda tylko, że u rodziny Volturi, której członkowie mają czerwone oczy, wypadły one nad wyraz sztucznie. Choć nie we wszystkich wypadkach.

Ostatecznie uważam „Księżyc w nowiu” za film mocno przeciętny, który stoi daleko w tyle za pierwszą częścią sagi „Zmierzch”. Miałem w stosunku do tej produkcji dużo większe wymagania i tylko dzięki oprawie wizualnej byłem w stanie ścierpieć ten film do końca. Szkoda, bo miał w sobie potencjał. Fanom książki powinien się mimo wszystko spodobać, zwłaszcza kobietom. Co do reszty publiczności – mogą zaryzykować lub powrócić do korzeni w postaci legendy zwanej „Nosferatu – symfonia grozy”.

OCENA - 6/10
2
Notka polecana przez: Ryśmak
Poleć innym tę notkę

Komentarze


   
Ocena:
0
Książka świetna.
Film denny.

I to tyle co mam na ten temat do powiedzenia.
13-01-2011 23:24
Wojteq
   
Ocena:
0
To jest ONA - Bella, nie Bell. Aż w oczy szczypie.
14-01-2011 06:34
Vermin
   
Ocena:
0
@Wojteq

Poprawione, dzięki.

@Miya

Ja książki nie ścierpiałem (skończyłem w połowie drugiego tomu), film natomiast wygląda dla mnie o niebo lepiej, choć trzecia część prawie mnie uśpiła a na finałowej walce płakałem ze śmiechu.
14-01-2011 13:03

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.