» Blog » W sieci kłamstw
06-03-2011 10:45

W sieci kłamstw

W działach: Film | Odsłony: 15

W sieci kłamstw
Ostatnimi czasy modne się zrobiły wszelkie hollywoodzkie filmy mówiące o sprytnych oraz okrutnych terrorystach, ganianych całkiem skutecznie przez jeszcze sprytniejszy amerykański wywiad. Jednak zdecydowana większość z nich to po prostu typowa, patriotyczna amerykańska mieszanka eksplozji oraz łez zwycięzcy. Nowy obraz Ridleya Scotta (przyznam otwarcie, że jest to mój ulubiony reżyser kina akcji) na szczęście jest jednak inny. A mianowicie dzięki jednej pięknej rzeczy - bardzo realny.

Mam tu na myśli nie tylko odwzorowanie wszelkiej maści pościgów czy ran, co przede wszystkim zachowanie się bohaterów. Mamy tak naprawdę do czynie z czwórką, całkiem różnych, pod kątem filozofii życia jak i sposobu działania, głównych postaci. Pierwsza z nich, chyba najbardziej rzucająca się w oczy to osoba Rogera Ferrisa, agenta CIA działającego bezpośrednio w terenie, w którego wcielił się Leonardo DiCaprio. Zrobił to naprawdę wzorowo. Opanowany, chłodno kalkulujący, oddany swej pracy ale nie pozbawiony ludzkich odruchów, stara się naprawdę chronić tych którzy najbardziej cierpią w wyniku działań terrorystycznych. Jego niemal całkowitym przeciwstawieństwem okazał się Russell Crowe, wcielający się w wyrachowanego oraz cynicznego analityka CIA, Eda Hoffmana. Siedzący wygodnie w swoim domu za biurkiem, wydający niemal tylko i wyłącznie rozkazy przez telefon, nie liczy się kompletnie z ludzkim życiem. Efektem tego jest ciągłe popadanie w konflikty z lokalnymi stróżami prawa.

I tu pojawia się postać palestyńskiego magnata i stróża porządku, Haniego za którego kreację stał się odpowiedzialny Mark Strong. Zawsze lubiłem tego aktora, zwłaszcza za jego 'wyrachowane' role, jednak tutaj pokazał mistrzostwo. Elegancki, szykowny, okrutny wobec wrogów i ufający tylko tym którzy mówią prawdę. W jego ustach słowo 'Przyjaciel' znaczyło tyle co modlitwa do Boga. Postać jaką wykreował Strong, jest kwintesencją szyku i mroku. Ostatnią postacią jest nasz główny przeciwnik Omar Sadiki, którego zagrał Ali Suliman. Mimo iż sama postać występuje mało, a jeszcze mniej mówi, to ciągle jest tak naprawdę na pierwszym planie. W efekcie widz cały czas chce wiedzieć jak najwięcej o terroryście który bez ujawniania, potrafi trząść niemal całym amerykańskim wywiadem.

Jeśli idzie o sprawy techniczne, "W sieci kłamstw" również nie odbiega od podium. Świetnie skrojony scenariusz, mający wartką akcję oraz błyskotliwe dialogi, wkręca widza w świat wschodu. Dodajmy do tego piękne zdjęcia oraz naprawdę porządnie dobraną muzykę, a otrzymamy pełen akcji, ale bez przesadnych kaskaderk, naprawdę porządny film akcji. Niby to wszystko już było, ale jednak tutaj jest to w lepszym stylu. Ma w sobie to coś co przez prawie dwie i pół godziny utrzymuje widza przed ekranem i nie pozwala zwolnić tępa. A na dokładkę niesie morał.

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.