» Blog » Metro strachu
15-04-2011 09:49

Metro strachu

W działach: Film | Odsłony: 7

Metro strachu
„Czy zakładając rano skarpetki przypuszczałeś jak się potoczy twój dzień?”

Takie właśnie pytanie zadał John Travolta Denzelowi Washingtonowi, w najnowszym obrazie Tonego Scotta, który jest remakiem filmu z 1974 roku. Akurat w tym wypadku remakiem udanym, głównie dlatego, że wprowadzono w nim kilka istotnych zmian jak choćby zawód głównego bohatera. Jednak zacznijmy po kolei.

Walter Garber (D. Washington) pracuje jako kontroler linii nowojorskiego metra. Boryka się z zwykłymi problemami oraz degradacją z stanowiska dyrektora kontroli jakości, na czas rozprawy oskarżenia o branie łapówek. Niespodziewanie bardzo zuchwały i wyśmienicie zorganizowany przestępca wraz z trzema wspólnikami uprowadza metro wraz z dziewiętnastoma pasażerami. Przedstawia się jako Ryder (J. Travolta) i żąda niebagatelnej sumy dziesięciu milionów dolarów w przeciągu godziny, po tym czasie co minutę będzie zabijać zakładnika. Policja stara się negocjować z psychopatą, który na pozór działa jak nieobliczalny maniak, jednak ich skutki nie przynoszą rezultatów. Do tego wszystkiego Ryder wciąga w swą chorą grę Garbera, który ma i tak już dość problemów. Rozpoczyna się psychologiczna walka dwóch twardych ludzi, a tymczasem zegar tyka.

Jak widać fabuła jest zrobiona jak na porządny thriller przystało. Prezentuje napięcie psychiczne, niepewność, mrok i dynamizm. Każdy kto widział oryginał z roku 1974 od razu wychwyci różnice. Główny bohater nie jest detektywem tylko pracuje w metrze, przestępcy żądają nie miliona a dziesięć razy tyle, plus oczywiście wszystko jest podłożone pod nowoczesność. Mimo to są to drobne zmiany wychodzące w sumie na plus. Jeśli idzie o sam scenariusz to jest on porządny, choć czasem się dłuży i nudzi. W efekcie wyhamowuje to niejednokrotnie klimat jak i tempo akcji. Mimo to nie jest źle, zaś gra aktorska Travolty oraz Washingtona, jak i Turturro, bardzo ładnie retuszują ową niedogodność. Jeśli idzie o grę aktorską to najbardziej trzeba tu pochwalić właśnie tego pierwszego aktora. Travolta, świetnie wczuł się w swoją postać, grając wyrachowanego psychopatę, który ma swe ukryte cele w całym porwaniu. Do tego bardzo umiejętnie potrafi kierować rozmową z swym przeciwnikiem, potęgując tylko niepewność w filmie. Naprawdę zasłużone oklaski.

Innym wielkim plusem są zdjęcia oraz montaż. Ostatnio mieliśmy w tej materii sporo wpadek na dużym ekranie. „Metro strachu” jednak jej uniknęło. Świetne ujęcia miasta z lotu ptaka, umiejętne pokazanie mroku tuneli metra, czy gorączkę policji próbujących opanować sytuację. Wszystkie sceny są bardzo przejrzyste, wyraźne, a kiedy trzeba pełne dynamizmu, bez zbędnego szastania kamerą na boki. Montaż również jest porządny, co tylko wzmacnia siłę ujęć danej sceny. Osobiście podobały mi się sceny zbliżenia twarzy gdy Ryder rozmawiał z Garberem, albo sceny dynamicznego przejazdu przez miasto konwoju policyjnego. Coś pięknego. Na dokładkę mamy ciekawą ścieżkę dźwiękową, z miłą nutą gitary w tle. Nadaje ona naprawdę mocnego tempa w scenach dynamicznych. Jednak samej muzyki w obrazie Tonego Scotta, aż tak dużo nie ma jakby się miejscami chciało. Zapewne było to działanie celowe, jednak chyba nie do końca udane.

Jak w końcu należy ocenić ten film? Mimo tylu zalet, „Metro strachu” jest produktem raczej jednorazowego użytku, no chyba że ktoś jest fanem tego gatunku. Na pewno warto obraz Scotta zobaczyć w kinie choćby ze względu na rewelacyjny pojedynek aktorski głównych bohaterów, czy świetne zdjęcia. Jednak gdy weźmiemy film na ekran telewizora, to też będziemy zadowoleni. Reżyser dał nam porządny kawałek kina akcji zmieszanego z thrillerem i mimo kilku nużących pauz, z pewnością czas poświęcony tej produkcji, nie będzie czasem straconym.

OCENA 7/10
2
Notka polecana przez: Aesandill, Umbra
Poleć innym tę notkę

Komentarze


~MaTi

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Książka była bardzo dobra, z recenzji wywnioskowałam pewne różnice w stosunku do filmu, który jednakoż chciałabym zobaczyć.
15-04-2011 19:27
Umbra
   
Ocena:
0
Film naprawdę niezły, Ridley Scott jest reżyserem, który wyciąga z pozoru błahe historie, ale kręci je w sposób ciekawy i zawsze ma naprawdę dobrych aktorów, którzy potrafią tą historię udźwignąć i sprawić, że widz naprawdę się wczuwa. Ja bym dał może trochę niższą ocenę, aczkolwiek także na plus. Choć miał dużo lepsze kino (chociażby Człowiek w ogniu) to nie znam słabego filmu Scotta, a jego ostatni film o pędzącym pociągu naprawdę mnie wciągnął. Montaż jak zwykle naprawdę świetny, naprawdę dobrze się ogląda w kinie takie obrazy.
08-05-2011 11:49

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.